Pokazane na filmiku dzieci na boisku są owszem młode i niedoświadczone, ale tez są pozostawione same sobie – bez szkolenia, bez nadzoru, bez kierownictwa. Z mojego doświadczenia wynika, że nawet gdyby były bardziej dorosłe, po szkole i kilku latach pracy, niekoniecznie od razu osiągnęłyby mistrzostwo i odciążyły pracodawcę ze wszelkich zmartwień.
Niemalże każdy projekt wymaga pracy po pierwsze zespołowej a po drugie – zorientowanej na konkretny cel. Jeśli drużyna złożona z juniorów jest dobrze kierowana, jej praca dobrze zorganizowana, a team leader nie traci celu z oczu – można ociągnąć wspaniałe wyniki.
Co może się dziać, kiedy firma zatrudni kilku midów, do tego seniora i spróbuje zastąpić nimi bandę rzekomo niepewnych juniorów? Rokujący doświadczeni specjaliści też mają wady, z którymi trzeba się liczyć. Bywają zbyt pewni siebie. Mają swoje ulubione metody pracy, z którymi nie chcą się rozstawać – nie zawsze lubią zmiany. Często próbują narzucić reszcie wytarte przez siebie ścieżki. Oczywiście, że to też jest na świecie potrzebne. Po to zatrudnia się specjalistów, żeby wdrożyć nowe, skuteczne metody pracy i stworzyć zespoły na poziomie. Ale to nie wyczerpuje potrzeb rynku. Ktoś musi wykonać całą pracę, jaka jest potrzebna. Kiedy zderzy się kilku takich megaspecjalistów w miejscu, gdzie nie trzeba wdrażać innowacji, testować najnowszych narzędzi, ani walczyć o Nobla, a po prostu pracować – efekt ich wspólnej pracy zaskakująco może być dużo gorszy, niż „stada” dobrze pokierowanych juniorów.
Są też ograniczenia naturalne. Doba dla każdego z nas trwa 24 godziny. Nawet jeśli jeden szybki człowiek może zastąpić dwóch – trzech wolniejszych, to jego możliwości nie rozciągną się do nieskończoności. A kiedy zachoruje – nikt nie zastąpi go nawet w ułamku.
Podsumowując – rynek potrzebuje pracowników na każdym poziomie, bo na każdym są inne zadania do wykonania i wymagane są inne kompetencje.
Jakie jest wasze zdanie na ten temat?