Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, ale niektóre są tak długie, że szkoda na nie życia. Poniżej przestawię ci kilka rad, od czego nie zaczynać swojej drogi do zostania programistą.

Nie obkupuj się!

W pierwszym roku nauki programowania zakupy to ostatnia rzecz, jaka powinna przychodzić ci do głowy. Nie potrzebujesz najnowszego komputera, jaki jest na rynku. Prawdopodobnie nie wiesz nawet, jakiego komputera będziesz potrzebować z rok, czy dwa. Być może żadnego swojego, bo dostaniesz w pracy. Do tego – komputery starzeją się szybciej, niż płuca palacza. Pieniądze wydane za wcześnie będą zawsze w jakimś stopniu stracone. Zaplanuj sobie raczej na przyszłość następującą decyzję: W momencie, kiedy zauważysz, że twój aktualny komputer rzęzi, strzyka, pamięć już nie ta, realizacja zadań jest co najmniej uciążliwa, wtedy z czystym sumieniem kup nowy. To będzie właściwy moment.

Nie cofaj się do Arystotelesa!

Może masz dwóję z matmy na świadectwie z liceum i kompleksy na tym tle. Może twój pierwszy komputer to był najnowszy iMac i nigdy nie widziałeś ani 286, ani Atari, nawet na obrazku. Może masz wyrzuty sumienia, że na informatyce w twojej szkole nie było ani Visual Basic, ani Delphi, a Assembler brzmi jak nazwa francuskiego wina? Nigdy nie programowałeś w C, i teraz, kiedy próbujesz brać się za frontend’y, czujesz, że brakuje ci podstaw do tego, żeby być dobrym programistą?

Spokojnie. To nie twoja wina, że urodziłeś się, kiedy już wszystko zostało wynalezione. Twoim zadaniem jako programisty nie jest bycie wynalazcą, musisz raczej zrobić dobry użytek z tego, co już istnieje.

Dzisiejsi programiści tworzą kod do spółki z kompilatorami, gotowymi bibliotekami, istniejącymi framework’ami i całą masą narzędzi służących do skracania procesu pisania, zmniejszania ilości kodu w kodzie tak, żeby działało, a jednocześnie żeby praca miała ekonomiczny sens. Nie musisz dociekać, skąd się wszystko wzięło i dlaczego działa tak, a nie inaczej, jeśli twoje dociekanie miałoby zejść poniżej poziomu, na którym kończą się kompetencje programisty, a zaczyna rozbrajanie układów dawno zamkniętych. 

Dla rozwiania wątpliwości zadaj sobie analogiczne pytania do innych dziedzin życia: Czy żeby nauczyć się mówić po polsku, trzeba zaczynać od studiowania dzieł Jana Kochanowskiego i Mikołaja Reja? Czy żeby nauczyć się jeździć samochodem, koniecznie trzeba wziąć kilka lekcji na enerdowskim dwusuwie, zanim się weźmie Lexusa w leasing? Można, jeśli się ma czas i ochotę, ale nie trzeba.