
„Zmiany są częścią naszego życia”. „Obyś żył w ciekawych czasach”. Tego typu popularne zwroty i przekleństwa, wielokrotnie słyszane i powtarzane bez emocji, nagle zaczęły odzwierciedlać rzeczywistość. Pandemia wywróciła nasze życia do góry nogami.
W sytuacji niepewności naturalne jest próbowanie zachowanie życia takim, jakie było do tej pory – chodzenie tymi samymi ścieżkami na zakupy, nawet w maseczce, zamiast zamówienia ich przez internet, to naturalne zjawisko, kiedy nasze mózgi bronią się przed zbyt dużą ilością nowego na raz. Dobrze jest się zastanowić, czy fizjologia mózgu nam w tym momencie służy, czy może jest przeszkodą do skierowania życia na nowe tory?
W grupie koronowego ryzyka z racji wieku są osoby, które teraz już o pracę, także z racji wieku, się nie boją, ale przeżyły swoje po roku osiemdziesiątym dziewiątym. Wtedy dla niektórych barierą w kontynuacji kariery okazał się brak umiejętności obsługi komputera, którą trzeba było zdobyć nagle, znikąd. Zamknięcie fabryki, w której pracowało się od zawsze, narzuciło konieczność znalezienia dla siebie miejsca w zupełnie nowej rzeczywistości. Minęło trzydzieści względnie spokojnych lat, i wstrętna historia zatoczyła koło.
Nie wiemy, co nastąpi, nie wiemy, które wybory okażą się słuszne. Jednak cos niecoś można zaobserwować. Życie przenosi się do sieci. Internet, który dla większości z nas był do tej pory głównie źródłem rozrywki, teraz musi, albo może stać się miejscem pracy, jedynym źródłem utrzymania.
Ale jak to? Do tej pory byłem poważnym przedstawicielem handlowym w garniturze, a teraz mam zostać youtuberem, jak jakiś gówniarz? Własne dzieci mnie wyśmieją! Nie po to dwadzieścia lat uczyłam się organizować wesela, żeby teraz handlować skarpetkami na Allegro!
Pewnie wielu z was takie ma reakcje na myśl o zmianie zawodu na „internetowy”. A potem przychodzi chwila refleksji – jeśli nie internetowo, to jak?
Warto spojrzeć na swoje niespełnione marzenia i niezrealizowane plany z przeszłości, oraz na swoje dokonania z kwarantanny, która trwa już przecież ponad miesiąc. Zdążyłeś zbudować z dzieckiem nową budę dla psa, choć przez lata w korporacji prawie zapomniałeś, jak pachnie drewno i jak się trzyma młotek? A jednak zrobiłeś tę budę i nieźle wyszła, dziecko pęka z dumy, pies szczęśliwy, a ty … ty jesteś gotowy, żeby nakręcić tutorial z podstaw stolarki! Tak właśnie jest! Może kiedyś chciałeś zostać informatykiem, ale nie miałeś jak zawinąć rodzicom ich rocznej pensji, żeby kupić sobie komputer. Poza tym i tak nie miałbyś od kogo nauczyć się programowania. Dziś jest dużo łatwiej. Komputer możesz po prostu zabrać dziecku po południu, jak już skończy swoją dzienną porcję zdalnej nauki. Dziecko ma już pewnie za sobą pierwsze kroki programowania w Scratchu, a jeśli jest starsze, może już otarło się o Pythona. Może przez ostatnie dwadzieścia lat robiłeś coś innego, ale przez ten czas wejście w świat IT stał się dużo prostszy. Możliwości znalezienia w nim swojego miejsca są tak szerokie, jakie jeszcze nigdy nie były. Czas pozbyć się uprzedzeń i złych przekonań, otworzyć na nowości, nawet jeśli wydają się dziwne i niepoważne. Albo koło toczącej się historii zabierze nas ze sobą, albo nas rozjedzie. Już niejedna babcia okiełznała facebooka, żeby sprzedać uszyte przez siebie maseczki. Powodzenia!
Podobał Ci się artykuł? Jeśli znasz kogoś, kto może być zainteresowany, kliknij proszę w przycisk poniżej i udostępnij. Dziękujemy!

Odkąd się zorientował, że istnieje, jest programistą. Programuje, planuje, organizuje, optymalizuje i wdraża. Przeszedł drogę od juniora, przez seniora, team leadera do architekta rozwiązań mobilnych. Współtworzył i nadal tworzy aplikacje mobilne dla największych polskich banków.